wtorek, 8 sierpnia 2017

Maria Nurowska "Rosyjski kochanek"


 Julia, kobieta 50-letnia, matka i babcia czwórki wnucząt z ustabilizowaną sytuacją zawodową... Wydawałoby się, że już nic w życiu nie może jej spotkać. Jednakże ta stateczna pani profesor daje się porwać miłości do przystojnego, młodszego od niej o 20 lat Rosjanina. To silne uczucie zdarza jej się pierwszy raz w życiu.
Książka pełna wątpliwości, niepewności, strachu... Czasami wręcz współodczuwamy ból Julii związany z jej starzejącym się ciałem. Chociaż mnie od razu nasuwa się pytanie, czy kobieta 50-letnia to już staruszka? Bo tak ją ukazuje autorka.
Czy w tym przypadku miłość zwycięży wszystko? Czy Sasza udowodni, że nie liczy się dla niego wiek ukochanej, a to co Julia jest w stanie przekazać swą duszą? Czy w końcu bohaterka pogodzi się z upływającym czasem? Na te pytania Maria Nurowska odpowiada jak zwykle w taki sposób, że lekturę czyta się jednym tchem.

Nie wolno mi tak myśleć. Że przegrałam z jej ciałem. Że pokonały mnie jej młode piersi, jej płaski brzuch. Nie, chodziło o ściśle wytyczony czas... Więc dlaczego uciekłam? Dlaczego przyjechałam właśnie tutaj, na lotnisko, chociaż samolot do Warszawy odlatuje dopiero za dwanaście godzin? Mogłam oddać walizkę do przechowalni i powłóczyć się po Paryżu, jak to robiłam tyle razy przedtem. Albo wejść do katedry Notre Dame, tam robić swój rachunek sumienia i tam dochodzić, kto w tej historii jest stroną przegraną. Mogłam też wybrać Ogród Luksemburski, zapowiadają ciepły słoneczny dzień, pośród jesiennych drzew oczekiwanie byłoby znacznie przyjemniejsze. Ale jestem tutaj... może dlatego, że to miejsce najbardziej bezosobowe, wszyscy są tutaj jakoś do siebie podobni, wszyscy są podróżnymi i mają walizki. Mogę więc sobie wyobrażać, że niczym się nie wyróżniam w tłumie. A może jestem tutaj, bo dokładnie rok temu tu siebie naprawdę zobaczyłam...

Wyrwałam się i uderzyłam go w twarz. A on mi oddał. Cios był tak silny, że się zatoczyłam. I pierwszą myślą było to, że musiał wyczuć dłonią wiotkość mojej skóry. Inaczej się bije w młody policzek!
    - Wyjdź - rzekł zmienionym głosem. - Nigdy dotąd nie uderzyłem kobiety.
    Bez słowa zaczęłam się rozbierać. Stał nieruchomo i patrzył na mnie. Patrzył, jak po kolei zdejmuję bluzkę, spódnicę, jak rozpinam stanik i rzucam go na podłogę. Po chwili byłam naga. Teraz oboje wiedzieliśmy, jak wyglądam...

Maria Nurowska, Rosyjski kochanek, Warszawa, Wydawnictwo W.A.B., 1999, s. 5,99.
A.

 

0 komentarze:

Prześlij komentarz