W utworze pojawia się trudny problem pogromu kieleckiego i stosunku Polaków do holokaustu. Mamy tu jednak również wątek miłosny i sensacyjny.
Smutnymi ulicami Kielc jechały ciężarówki z czterdziestoma trumnami. Za samochodami maszerowali elegancko ubrani przedstawiciele władz. Tłumy gapiów dołączały się do pochodu, przypadkowi ludzie wyciągali wielkie płócienne chusteczki do nosa i pogrążali się w zaraźliwym płaczu. Ludzie w ostatnich latach do śmierci , ale przeżywali ją samotnie , w zaciszu schronów, piwnic i wiejskich chat. Teraz zobaczyli, ze ich powojenna ulga była przedwczesna .Śmierć nadal łaziła po kraju i kosiła, gdzie się dało. Szli więc za odkrytymi ciężarówkami, wsłuchując się w monotonny klekot grobowych desek. Na jednym z aut kołysała się malutka trumienka noworodka.
Maja Wolny, Czarne liście, Warszawa, Wydawnictwo Czarna Owca, 2016, s.165.
D.
0 komentarze:
Prześlij komentarz